Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 11.03. 2023  zmarł nasz kolega – Władysław Michna, który z muzeum związany był niemal od początku.
Władysław Michna był długoletnim i bardzo zasłużonym pracownikiem Muzeum Rzemiosła w Krośnie.

fotografia czarno biała Władysław Michna przy warsztacie

Samodzielnie zorganizował pierwszą pracownię renowacyjną i dział gospodarczy w muzeum. Znany był wszystkim z pogody ducha, uśmiechu i pomocy, którą świadczył ludziom bezinteresownie i jako firma „Złota Rączka”. Do 2004 roku jednoosobowo wykonywał obowiązki związane z zabezpieczaniem eksponatów oraz prace gospodarskie w budynku i w jego otoczeniu. Wraz z Marianem Wójtowiczem sprawował opiekę nad krośnieńskimi zegarami wieżowymi. Był autorem rekonstrukcji mechanizmu zegara wieżowego średniego typu wykonanego w fabryce Michała Mięsowicza. Eksponat prezentowany był na kilku wystawach poświęconych zegarmistrzostwu. Obecnie można go obejrzeć w Wieży Farnej na ekspozycji poświęconej zegarom.

Naszego Władzia lubili i cenili wszyscy. Mimo że zdrowie nie pozwoliło Mu pracować z nami do emerytury, to jednak był obecny wśród nas na co dzień w licznych anegdotach, we wspomnieniach, opowieściach – znanych nie tylko najstarszej stażem załodze muzeum, ale również młodszym koleżankom i kolegom.

Pięć osób: 4 kobiety i mężczyzna odświętnie ubrani stoją przy tarczy zegara

Nasze, dorosłe już w tej chwili, muzealne dzieci Osobę Pana Władzia i wizyty w Jego warsztacie przechowały w swoich najlepszych wspomnieniach z dzieciństwa.
Kochany Władziu, dziękujemy Ci za wspólny czas, za pomoc, serce i radość, jakie wniosłeś w nasze życie. Nie zapomnimy… – koleżanki i koledzy z Muzeum Rzemiosła w Krośnie.

Dyrektor i pracownicy Muzeum Rzemiosła w Krośnie składają szczere wyrazy współczucia pogrążonej w smutku Rodzinie.

 

Wspomnienie Władysława Michny z publikacji „O 25 latach Muzeum Rzemiosła w Krośnie”, s. 167-169, Krosno 2015

Kiedy przyjąłem się do pracy w Muzeum Rzemiosła w Krośnie, byłem przerażony stanem faktycznym firmy. Pomieszczenia budynku były częściowo dogrzewane piecami elektrycznymi (szamotowymi, olejowymi i dmuchawami elektrycznymi). Poddasze było nieocieplone, a więc zimne i były ogromne straty ciepła. Dolna część budynku była bardzo zawilgocona i zagrzybiona. Ściany i posadzki wymagały remontu. Budynek nie posiadał zabezpieczenia antywłamaniowego i nie był wyposażony w komputery. Moja pracownia mieściła się w dolnej części budynku, w pierwszym pomieszczeniu obecnej ekspozycji i wyposażona była w stół zbity z desek i kilka podstawowych narzędzi.
Śp. pan Cisowski oprowadzając mnie po budynku, zauważył moje przerażenie i nadmienił: „Jeżeli masz dużo obowiązków w pracy, to znaczy, że jesteś tu potrzebny”. Zatem zacząłem douczać się o renowacji eksponatów. Stały kontakt utrzymywałem ze śp. panem Marianem Wójtowiczem, który zajmował się zegarami mechanicznymi. Udzielił mi on wielu cennych rad i wskazówek dotyczących zegarów wieżowych. Kiedy zorganizowałem trochę narzędzi i środków do konserwacji, zabrałem się do pracy. Jeździłem także po wsiach, namawiając ludzi do przekazywania lub odsprzedania eksponatów dla muzeum. Oddałem także eksponaty, które były moimi pamiątkami rodzinnymi albo które pozyskałem od innych ludzi.
Ekspozycja i eksponaty to nie wszystko. Trzeba było także dbać o sprzęt, budynek i obejście – drzewa, krzewy, trawnik, kwiaty, a zimą – odśnieżanie i odladzanie, i inne. W początkach muzeum prace wykonywane były często wspólnie. Czteroosobowa załoga była tak zorganizowana przez panią dyrektor , że wykonywaliśmy prace razem – wraz z szefową – panią Ewą Mańkowską. Przypominam sobie jej słowa: „Mam szczęście do dobrych i pracowitych ludzi”. To prawda – byliśmy zorganizowani i zżyci jak w dobrej rodzinie. Pomagaliśmy sobie wzajemnie. Razu jednego w ramach koleżeńskiej pomocy podarowałem koleżance Iwonce Ć. zatemperowane ołówki. Prezent swój jednak wręczyłem nieco niezręcznie, wbijając jej niechcący w dłoń jeden z rysików. Zostawił on ślad i pamiątkę do dzisiaj. Po jakimś czasie pracę swą bardzo polubiłem, ale niestety stan zdrowia nie pozwolił mi na jej kontynuację.
luty, 2015,
Władysław Michna