Dyrektor Muzeum Rzemiosła w Krośnie zaprasza na wernisaż wystawy grafiki z okazji 50-lecia pracy artystycznej Edwarda Salińskiego – AERO. Wernisaż odbędzie się w czwartek, 24 października 2024 roku o godzinie 18.00 w Piwnicy PodCieniami (Krosno, Rynek 5). Wstęp wolny. Wystawa będzie czynna do 4 stycznia 2025.

edward saliński, portret kolor

Edward Saliński – absolwent Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu – dyplom 1974. W roku 2024 obchodzi pięćdziesięciolecie pracy twórczej. Obecna wystawa w Muzeum Rzemiosła w Krośnie jest jedną z kilku prezentacji jubileuszowych. W biografii artystycznej ma 13 wystaw indywidualnych, brał udział w ponad stu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. W latach 1975-2015 był wykładowcą Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, gdzie od 1993 roku prowadził samodzielnie pracownię dyplomującą w zakresie projektowania graficznego. Od 2018 roku do chwili obecnej profesor Wydziału Sztuk Projektowych Politechniki Bydgoskiej. Aktualne zainteresowania  naukowo-artystyczne oraz dydaktyczne dotyczą szeroko pojętej komunikacji wizualnej. Twórczość artysty przebiega dwoma pozornie przeciwstawnymi kierunkami. Pierwszy dotyczy tzw. grafiki artystycznej, z której w roku 1974 obronił dyplom i do dnia  dzisiejszego jest w kręgu jego zainteresowań. W 1975 roku pojawiła się fascynacja projektowaniem graficznym. Projektował i projektuje plakaty, graficzne opracowania książek, znaki graficzne oraz druki akcydensowe. Przez okres pięćdziesięciu lat obydwa te nurty artystycznej kreacji przebiegały współzależnie i bezkonfliktowo.

Wystawa grafik o głównym tytule AERO jest prezentacją prac, które do tej pory były pokazywane dość rzadko. AERO – cząstka wskazująca na związek znaczeniowy wyrazu z lataniem lub powietrzem. Wyobraźnia podsuwa mi obrazy iluzyjnie przestrzenne, w których fakturalna organiczność, biologiczność stanowią o ich tajemnicy. Wizje przywodzą kosmiczne światy, gdzie zatrzymane w czasie kadry organicznych struktur graficznych z jednej strony są zawieszonym w przestrzeni achromatycznym szumem, z drugiej mikroskopijnymi „atomami”, z których zaraz powstanie jakaś nowa forma życia. Te achromatyczne obrazy wielkości 100×100 cm w oryginale stanowią cyfrowe połączenie grafik „analogowych” z obrazem stworzonym komputerowo.

grafika: czerwony kwiat

 

Hybrydowe grafie Edwarda Salińskiego

„Czytając teksty poświęcone teorii i praktyce grafiki artystycznej wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, czym jest przywoływane częstokroć „graficzne myślenie”. Definiowane było ono na kilka różnych sposobów, zawsze jednak wiązano je ze specyfiką twórczego procesu. Sam raczej skłaniam się do możliwie najbardziej poszerzonego jego rozumienia. Pojęcie to powinno odnosić się nie tylko aspektów procesowych ale całej twórczej filozofii – tak ścieżki umożliwiającej osiągnięcie założonego celu, jak i sposobów analizowania i „opowiadania” otaczającej nas rzeczywistości (również świata emocji i wartości). Gdybym miał przywołać słowa, które pozwolą przybliżyć naturę owego „graficznego myślenia”, z pewnością na pierwszych miejscach lokowałbym „powielenie” i „hybrydowość”. Wcale nie chodzi tu jedynie o specyfikę matrycowej multiplikacji, raczej o permanentną obecność repetycji oraz łączenia rozbieżnych wartości, które towarzyszą grafikowi w jego twórczej pracy i znajdują odzwierciedlenie w finalnym dziele. Owo multiplikowanie oraz zwielokrotnioną hybrydowość odnaleźć można we wszystkich niemalże elementach procesu jak i w samym przekazie.

Podnoszona tu zwielokrotniona hybrydowość doskonale określa naturę bogatej graficznej twórczości Edwarda Salińskiego. Pół wieku artystycznej przygody z matrycowym medium utrwaliło w nim szczególne zamiłowanie do różnego rodzaju nieoczywistości, oraz nieodpartą chęć do konfrontowania i łączenia odmiennych, a nawet przeciwstawnych  wartości. Ślady tych prób znajdziemy już we wczesnych pracach datowanych jeszcze na lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, kiedy inspirowany introligatorskimi technikami zdobienia papieru eksperymentował z formowaniem i przenoszeniem obrazu za pomocą wody. Jeszcze wyraźniej dostrzegalne są w „hybrydowych” pracach z ostatnich lat, w których połączył swe wcześniejsze, analogowe doświadczenia z cyfrowym modelowaniem i powielaniem obrazu. W kompozycjach tego typu zaobserwować możemy zarówno formalne i symboliczne wykorzystanie potencjału powielenia (połączonego z mutacyjnością), jak i wielość hybrydowych rozwiązań oraz bytów.  Doskonałym tego przykładem jest kompozycja Inwazja z lat 1973/2023. Już samo datowanie pracy jest wyraźną wskazówką, że jej powstanie ma charakter hybrydowy, jest rozbite w czasie. Tkankowo-wizualną bazę dla Salińskiego stanowiły powstałe kilkadziesiąt lat temu charakterystyczne „wodne” struktury. Dzięki ich digitalizacji stały się istotnym komponentem w formowaniu nowego przekazu. Na tym nie kończy się jednak budowanie pomostu między przeszłością i teraźniejszością. Widniejąca w prawym górnym rogu kompozycji inskrypcja z pierwszą datą stanowi pewnego rodzaju interpretacyjną podpowiedź. Kryje się za nią jubileusz pięćsetnej rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Można powiedzieć, że artysta poprzez owo wskazanie wraz do wątku tematycznego eksplorowanego już w tamtych latach. Tak rzeczywiście jest. Opisywana kompozycja przynależy do serii prac nawiązujących do astronomicznych doświadczeń Kopernika. Nie jest to jednak prosta kontynuacja wcześniejszego wątku. Raczej wyjście w stronę innych znaczeń, tworzenie niejednoznacznych, hybrydowych opowieści. Już sam tytuł połączony z wymownym kształtem celownika kojarzy nam się nieodparcie z napaścią Rosji na Ukrainę. Nieoczywistość i wielowarstwowość przekazu pogłębia jeszcze widniejący dolnym prawym roku podpis: Edward Saliński „Déja vu 1973/2023”. Mamy więc do czynienia z  alternatywnym  tytułem, który nie przekreśla tego pierwszego, ale w swoisty sposób, wprowadzając wartość czasu, dopowiada go. Śledząc dalej hybrydowe tropy w pracy Salińskiego warto zwrócić uwagę na specyfikę kompozycji oraz zastosowane w niej rozwiązania formalne i strukturalne, które przekładają się na specyfikę przekazu.

Zamknięta w kwadratowym kadrze monochromatyczna kompozycja sprawia wrażenie wyciszonej, jednocześnie też tajemniczej i niepokojącej. Artysta doskonale balansuje między określonym i zdefiniowanym a nieokreślonym i niekonkretnym, między logiką geometrycznych wartości a witalnością i ekspresją organicznych form. Umiejętnie łączy „wodę” z „ogniem”. Zawieszone w powietrzu obłokształtne obiekty ukazane w Inwazji zarówno wyraźnie odcinają się od otoczenia (stanowią niemal autonomiczne mikroświaty), jak łączą się z nim poprzez ich organiczny modelunek. Charakterystyczne, drobne przeskalowania oraz zmiany ukierunkowania i zagęszczeń „robaczkowych” plamek nadają obrazowej rzeczywistości sugestywny tkankowo-fakturalny charakter. Wszystkie te zabiegi sprawiają że te lewitujące w przestrzeni obiekty jednocześnie przynależą otaczającego je świata jak i są mu zupełnie obce, wręcz złowrogie. Analizując ich osadzenie w umownej przestrzeni warto wrócić uwagę na kolejną nieoczywistość kreowanego świata. Wyraźne separowanie kształtów z otoczenia pogłębia efekt lewitowania, uniezależnienia się od wszelkich czynników zewnętrznych. Przeczyć temu wrażeniu wydaje się geometryczna siatka z numeryczną podziałką. Jej delikatne kątowe obrócenie względem obrazowego kadru połączone z wielkościową gradacją niemal identycznych (powielonych) obłych obiektów a także zakrycie wszystkiego z wyjątkiem największego i najjaśniejszego z nich, sugerują sukcesywny ruch przedziwnej floty w kierunku widza. Owo przełamanie swoistej siatkowej membrany niepokojąco sugeruje wyjście poza umowną, obrazową rzeczywistość. Kieruje uwagę na realny świat. To zacieranie granicy wzmocnione zostało także poprzez specyfikę zadruku, który przechodzi przez załamanie płótna na blejtramie. Wyraźnie łamie to jej płaszczyznowy charakter i wejście w interakcję z otaczającą przestrzenią.

Proponowana przez Salińskiego narracja jest nieoczywista, tak jak często nieoczywisty jest bieg naszych myśli, skojarzeń, czy nieustanne mentalne meandrowanie między przeszłością i teraźniejszością. Może właśnie dlatego jego prace tak intrygują i przyciągają uwagę.”

Sebastian Dudzik

 

plakat wydarzenia